zagubiona w nierównym bez-
odd-, dechu prawie jej brakło!
prędko przebiegła daleko, aj
daleko od nierównego śmiechu
szmeru, bijatyk, zaczepek takich
tylko swawolich żartów?
“czego tak mała sama w nocy
szuka?” a ona przecież
winna bogu ducha!
mama mawiała, że wzrok
odwrócony, krok? przyspieszony!
i skrucha (wciąż winna bogu ducha!)
to tarcza na macki lepiące
obleśnie blisko ciała
“czego tak szybko zwiała?”
strach! bój się nocy!
a wśród dalekich szumów pijackich libacji
spójrz! brak ciszy księżyca, miłosnej relacji
tylko łapska szerokie brutalnej przemocy.
ach, głośno krzycz w nocy.