alukes
Opublikowane przez ms

Zaplątana w piórkach, w kolii z pereł biegała od kąta do kąta. Wyrwana z lat dwudziestych (choć sama tylu nie mając) pytała wszystkich w podniecie:

Jak się bawicie? Zdjęcie, zróbmy zdjęcie! Pijecie? Pijcie śmiało! A tort? Tort zaraz będzie i pizza, i tańce i głupoty, szaleństwa! Ach jak dużo tu tego wszystkiego! Tylko mówcie, mówcie, gdyby coś nie grało!

Jej oczy lekko tylko zdradzały wewnętrzne niepokoje, rozbiegane nogi plątały się jak gdyby nie przez sam alkohol. Choć rozweselona, niekiedy przedzierał się przez nią stres – to przecież jej dzień, jej chwila, jej 18 urodziny. Presja perfekcji przeciśnięta przez praskę tłoku, duchoty, chaosu dźwięków sprawiła tylko, że momentami wszystko było jakieś obezwładniająco przytłaczające. Pomyślałam, siedząc z nią gdzieś tam na boku, że czasem własne wizje zadowolenia wszystkich dookoła zagłuszają ten prawdziwy powód do świętowania. Przytuliłam ją mocno, powtarzałam, powtarzałam, powtarzałam, że tylko spokój nas uratuje (co za ciotka!) i zdarzają się również takie sytuacje, gdy wszystko jest pięknie zaplanowane, ululane doskonałością i gubi się w tym radość. Wkracza wtedy ludzka, prosta emocjonalność i nieprzewidywalność – po dłuższej chwili własnego zwątpienia wstała i wpadła w stabilne ramiona swojej miłostki, a w jej oczach na nowo widziałam łunę tej młodzieńczej ekscytacji. Ot, lekcja na przyszłość specjalnie dla m – wszyscy trafiamy przecież na chwile, które najłatwiej byłoby przewinąć, choć początkowo jawiły się jako nieziemskie. W czasie niestabilności opierać trzeba się o dobrych ludzi – ważne kto trzyma cię wtedy za rękę, z troską otula słowem lub po prostu jest. Poszczęściło ci się, m.

Poprzedni PostNastępny Post