alukes
Opublikowane przez ms

Sobotni wieczór rozpoczęliśmy po polsku. Na stole stały różowe miski z chipsami paprykowymi i tymi o smaku oscypka spod Giewontu. Smak gór, mówili, smaczne? Pytali. Nie zostało wiele okruszków. Piliśmy piwa, bo naród nie może nie pić, co za miejsce, nie do życia. Powiedzą: jedni piją, drudzy nie, co kraj to obyczaj, co człowiek to decyzja. Więc pojawiła się wódka i różnorakie kieliszki zebrane przez T z podróży małych i dużych. Ktoś pił z Innsbrucku lub z Gdańska, w szafce zalegają dziesiątki tych kolekcjonerskich zapędów. Połówka litra, połówka grupy jednak piła, półkrokiem wyszliśmy na dwór. W powietrzu unosiła się rześkość, orzeźwiająca po kilku duszących, parnych dniach. Tak długo narzeka się na mroźne zimy, jak prędko przychodzą zabójcze upały. Zwłaszcza w stolicy, gdzie wciąż więcej jest wylewanego betonu niż tego wyrywanego, by zasadzić obiecaną na wiecach wyborczych zieleń. Wypełzliśmy jednak z naszej kameralnej jamy, kierując się do Akademii Sztuk Pięknych (asp). Obok Ogrodu Saskiego ludzi sporo, Marszałkowska żyje otwartym do późna Carrefourem i kebabami. Miesza się zapach baraniny na cienkim i zmęczonego nocnymi podbojami człowieka. Zachęta jak zwykle dumna, podświetlona przypomina o roli narodowej promocji narodowej sztuki. Nie idzie jej źle, lubię chodzić do Zachęty.

Przeszliśmy przez główną bramę, już z daleka słychać było muzykę. Czerwonopomarańczowy gmach błyszczał od dyskotekowej kuli zawieszonej tak, by kryształki światła rozproszyły się po każdej wolnej przestrzeni. Tłum ludzi i urok muzyki granej na żywo – oba zachęcały do wejścia w samo centrum tego wydarzenia. Niech wyjaśnieniem będzie, że Maciej nie Musiał, a jednak zrobił potańcówkę w samym centrum miasta, którego część zmęczona jest tańcem wyłącznie do klubowej muzyki. Ba, większość zmieszana jest tańcem w ogóle, bo gdzie w naszej kulturze obecny jest powszechny taniec? Na tych lekcjach w podstawówce, gdy chłopiec nie chce zbliżyć się do dziewczynki? W liceum, gdy taniec jest nudny, lamerski, kiepski, żałosny, niezręczny? Na weselach z upitym wujkiem czy domówkach skupionych wokół stołu, nie parkietu? Zręcznie ograł do Maciej, bez spięcia i napięcia, z orkiestrą na świeżym powietrzu i w dobrym otoczeniu, do szybkich pląsów ze znajomymi i wolnych kołysań z miłością. Czy plączą się nogi? Czy ktoś na to zwraca uwagę? Plączą, wszystkim się plączą, więc nikt naprawdę nie spisuje w kajeciku tych wszystkich kroków pięta-palce czy ruchów w kwadracie do walca. Walc zresztą pierwotnie uznawany był za taniec nowoczesny i inny – na salonach przeznaczony był dla młodych. Teraz nici z walca, walczymy o jakąkolwiek swobodę ruchu w społeczeństwie, które boi się swoich ciał. Że coś będzie “nie tak”, nie jak? Za wesoło, za głupio, za nieperfekcyjnie i za niezręcznie. Niezręczność to część życia, można się czasem podeptać, a mimo tego iść przed siebie z uśmiechem na ustach, ciężej to Polakom przełknąć niż kieliszek wódki.

Tańczyliśmy, choć nikt z nas nie umie tańczyć. I wreszcie, po kilku tygodniach stresu, pisania esejów, odsunięciu emocji na bok, wróciło. Szczęście, ze zdwojoną siłą splotło się z satysfakcją z życia. Uśmiechnięte, współobjęte tańczyły polki, oberki, kujawiaki lub raczej dreptały tu i tam, z okazjonalnymi obrotami i nietaktownymi potknięciami. Moje ciało się ruszało, a ruch to życie. Żyliśmy wszyscy przez chwilę w tej układance losowych ludzi, których połączyła chęć przeżycia czegoś jak z opisywanej pięknie, nostalgicznie przeszłości. Jak w filmach i kronikach, gdy ludzie byli bliżej i tańczyli, rozmawiali, skupiali się na jednej chwili, a nie milionie spraw, powiadomień, piknięć i maili. Bez idealizacji, kiedyś było gorzej i było lepiej, dzisiaj ogółem jest lepiej, ale bywa też gorzej. Ciepła noc, muzyka i ludzie, tylko tyle i aż tyle.

Codzienność to choreografia, w której zdarza się zgubić rytm. Krok do przodu i do tyłu. Wybieram te kroki, by przez życie iść jak w ten wieczór – z poczuciem, że w obliczu niespodziewanie pięknych momentów jest czego oczekiwać.

ps duże podziękowania dla moich znajomych za wyjście z inicjatywą i wspólne tańczenie w kółeczku do niekończącej się piosenki o mazurku, oberku i kujawiaku

Poprzedni PostNastępny Post