alukes
Opublikowane przez ms

Kiedy w końcu wszystkie obowiązki świata, zajęcia, obiecanki cacanki i chęci zmówią się ze sobą, a czas okaże się przychylny – spotykamy się w ptasiej kryjówce i tak tkwimy kilka godzin. Warszawskie krótkie dni przechodzą w opasłe od słów popołudnia i wieczory pełne tańców, śmiechów, wstrzymań oddechów. Siadacie przy stole, ja w kuchni krzątam się w plątaninie ostatnich przygotowań uczty, niestudencko nakrywam stół, bogatą garścią sypię przyprawy, hojnym spojrzeniem obrzucam bulgoczące w garnkach dania. Zdarzają się słodziutko pomarańczowe, głębokie w swoim umamicznym smaku kremy pomidorowe, przełamane kleksem śmietany z dodatkiem bagietek przypieczonych do granic chrupkości (niektórzy ręce kaleczyli na ich ostrych krawędziach, ach uważajcie na żar piekarnika!). Kiedy indziej tajski pad-thai, nieskrępowany przepychem festiwalu smakoszstwa; drożdżówki budyniowe ze spiętrzoną kruszonką, grzane wina kokoszące się po wychłodzonym gardle i te potrawki z ciecierzycą, której okrągłość podbija wypolerowany smak jakościowych produktów. W magii przygotowań tych spotkań, widzę piękne marzenia mojej przyszłości – tworzenie jedzenia i serwowanie go bliskim to przecież przywilej bycia razem. Celebrację zwykłego czwartku czy wtorku tak łatwo przemienić można w przyjemne doświadczenie biesiady – co dziś wyląduje na stole? Dynia w roli głównej? Makaron oblepiony czule aksamitnym sosem? Naleśnik z dżemem różanym? Mówisz i masz – świat w tych okolicznościach jest bez granic.

Zanika studenckie szukanie po kieszeniach – bankiet wymaga przygotowań. Koszta, czas, pasja – wszystko z wyczuciem, odpowiednim przemyślunkiem i w zgodzie z warunkami, choć niezmiennie podbite własną potrzebą rozwijania kulinarnych horyzontów. By światło rzucane przez woskowe świece odbijało na turkusowych talerzach kształty i kolory dań przede wszystkim smacznych. Niekiedy wymyślnych, zazwyczaj nietypowych, zawsze satysfakcjonujących. Głodne chłoniemy wtedy ciepło potraw i otwieramy uroczyście Konferencję Najświeższych Nowinek Z Życia Wziętych (w skrócie KNNZŻ). Kto z kim? Ty z kim? Ja? Nie, ja nic! Coś ciekawego zrobiłaś? Jak to wtedy? Powiedz coś więcej! Więc mówią: o ludziach, o nastroju, o przeczuciach, pogodzie (wiecznie żywy temat, w tym gronie wcale nie jest niezręczny) i o sobie.

Wszystko to przepływa pośród muzyki, która cicho akompaniuje potokom słów. Bezpieczna przestrzeń otwiera się na kolejne uaktualnienia dawno zapomnianych historii, proste plotki prowadzą do rozmów na tematy wyższe: przyszłość, dojrzałość czy nieudane miłosne podboje (niekiedy udane, choć poprzedzone osobliwym bagażem doświadczeń o zupełnie sprzecznych wartościach i chłopcach, co na świat patrzą zza przedziwnych okularów). W lekkiej atmosferze łatwiej jest pokazać siebie, a spokojny wieczór na swoje barki przyjmie każdy nastrój i nowinkę – od powagi skręcającej w oczekiwaniu aż po głupiutkie rżenie z najgorszych żartów świata. Czasem te pokraczne pogaduchy przeobrażają się jakoby w alternatywną czasoprzestrzeń – istnieje ten jeden pokój, talerze opróżnione po uczcie i kilka kobiecych postaci. Gdy ostatecznie uda nam się zgrać harmonogramy zabieganych żyć, zatapiamy się w tym wszystkim, pijąc herbatę. Taki to żywot właśnie od czasu do czasu prosty, choć wymagający nie lada zapału by móc powstać. Dla tych chwil głębokich we własnej szczerości – zapraszam raz po raz, niezmiennie.

Dzięki dziewczyny, dobrze Was mieć.

Poprzedni PostNastępny Post