Pierwszy raz od tygodni buszujące po pokoju osy zdają się nie przeszkadzać. Ciepłe powietrze wpada przez otwarte drzwi tarasowe, zza płotu wychylają się przeżuwające trawy konie. Kasztanowe z ciemnymi kitami machają nimi na boki, takich zwierząt nie powstydziłby się pewnie sam Piłsudski. Dumnie odchodzące od płotu pod napięciem przemieszczają się po swoich czterech kątach łąki. Kasztanki tu jednak nie ma, Piłsudskiego zresztą też – pozostaje spokojny, leniwie rozciągający się przyjemnością dzień. Letnie chmury suną po przestworzach jak na szynach, mizerna od długotrwałej suszy trawa zwija się od ciepła. Ostatnio padało – raz za dużo, raz za mało. Dni rozbite jak antyczne wazy kłuły człowieka swoją nijakością. Kto widział w lato tak się czuć, zawijać w koce i pić gorącą herbatę? Uciekać przed deszczem lub w nocy wracać do domu podczas zimnej ulewy. Gdyby chociaż była ciepła, kojąca po dniu skwaru i lepkości skóry. Nie, przyszedł podarunek z góry: zimny wiatr, ciemne poranki i zmienne prognozy pogody.
Osy nie przeszkadzają, buczą i obijają się od ścian, jakby otwarte okno stanowiło ich klęskę i nadzieję. Wokół ciała naturalne ogrzewanie, jak w kołderce można usiąść na fotelu i chłonąć letniość płynącą przez ciepłe podmuchy wiatru. Woda okazuje się przyjaciółką nie z tej ziemi, krótkie spodenki zachwycają długością. Skóra chłonie powoli zapasy witaminy D, a głowa w niebieskości nieba dostrzega łatwą do zapomnienia radość. Łatwiej żyć z kolorami, widząc je zza okna w pracy, spacerując po miejskich uliczkach lub odpoczywając na leżaku w jakimś oddalonym resorcie. Podczas jedynego w tygodniu dnia wolnego można spokojnie (!) siedzieć i patrzeć przed siebie w przerzedzoną zieleń. Po prostu patrzeć i myśleć, bo tak rzadko zdarza się bez celu odfruwać myślami. Zawsze jest cel, przyczyna, nastawienie na przyszłość, optymalizacja i wielka zmiana. Optymalizuję swoje rozumienie wolności, to dobra kawa, porządny sen i kojąco ciepłe powietrze, kojarzące się z najlepszymi wakacjami w dzieciństwie. Gdy cień był klimatyzacją, a lody największą radością dnia.